Kiedy zastanawialiśmy się nad adopcją trzeciego psa, przekopałam internet w poszukiwaniu pomocy i odpowiedzi na pytanie: czy z trzema psami da się podróżować? Wtedy poznałam Agnieszkę ze strony Lisia Nora. Pamiętam dokładnie moment, kiedy zobaczyłam jej zdjęcie profilowe – dwa wielkie psy, na rękach dziecko, a oni otoczeni górami. Szacun pomyślałam!

Przedstawiam: Aga, Tomek, Witek, Yoko i Hades.

Znajdziesz ich na blogu i na Instagramie. Prowadzą także sklep dla miłośników psów, a tam kubeczki, podusie, plakaty i torby (i nie tylko!). Zerknij, może znajdziesz coś dla siebie → Sklep, Fanpage.

lisia nora

Kim są Yoko i Hades, jak do Was trafili i jak długo są już z Wami?

Yoko (jest z nami od ośmiu lat) była trochę lekiem na złamane serce po stracie poprzedniego psa. A Hades (ma 4 lata) to trochę spełnienie marzeń o dobermanie i ogólnie o dużym obronnym psie.

Dlaczego zdecydowaliście się na zabieranie ich ze sobą na wycieczki?

Od samego początku decydując się na posiadanie psa, a potem dwóch wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli ich z kim zostawiać. Poza tym jest to dla nas naturalne, należą do naszej rodziny więc jeździmy razem.

Dokąd odbyliście swoją pierwszą wspólną podróż?

Yoko tak naprawdę zabieraliśmy ze sobą wszędzie odkąd się pojawiła i była szczeniakiem. Trudno więc powiedzieć co nazwać pierwszą podróżą. Ale z tego co pamiętam to był chyba standardowy wyjazd nad morze do Władysławowa, po którym stwierdziliśmy, że to ostatni raz i kupiliśmy namiot. Natomiast pierwszy dalszy wyjazd w góry, to Słowenia. To był też pierwszy wyjazd z psem pod namiot.

Podróżujecie z dwoma dużymi psami i rok temu, do Waszej ekipy dołączyło dziecko. Trudno jest?

Nie będziemy koloryzować, że wszystko jest idealnie, ale przy odpowiednim przygotowaniu i nastawieniu mentalnym wszystko jest do zrobienia. Na pewno podróże z dużym psem – a za takiego uchodzi doberman są trudniejsze niż z małym. A mamy porównanie, gdyż Hades dołączył do nas dopiero po jakimś czasie. Śmiejemy się zawsze, że podróże z jednym psem to level 1, potem skala trudności podniosła się o poziom wyżej, a zestaw dwa psy + dziecko to już jest kolejny etap wtajemniczenia. Z psami jeździmy głównie w góry. Leżenie na plaży czy zwiedzanie miast to nie nasza bajka.

Na pewno trudniej jest wędrować zimą, kiedy szlaki są oblodzone lub zaśnieżone, czas pokonywania trasy znacznie się wydłuża, od czasu przejścia latem czy wiosną. Dziecko też trzeba przewinąć, nakarmić, ogrzać, więc na pewno schronisko jest bardzo wskazane. W lecie nie ma z tym problemu, wszelkie operacje można wykonać na łonie natury.

lisia nora

Jak radzicie sobie na szlaku? Nie brakuje Wam rąk?

Czasami brakuje, szczególnie jak trzeba zrobić zdjęcia. Ale psy zawsze można na chwilę przywiązać i podczas postoju ogarnąć co trzeba. Nasze dziecko jest jeszcze małe i nie chodzi, więc i tak musi  jechać w wózku lub siedzieć w chuście czy w nosidle.

Nie myślałaś, że wygodniej będzie zostawić psy pod opieką i jeździć bez nich?

Na pewno byłoby wygodniej, natomiast decydując się na posiadanie psa czy dwóch psów, człowiek decyduje się na pewne ograniczenia (jeśli można to tak nazwać) podróżnicze. Natomiast nie chcielibyśmy, żeby nasze psy siedziały w domu, kiedy my podróżujemy. Psy uwielbiają wycieczki, długie spacery, eksploracje terenu – to jest ich naturalne środowisko, a nie cztery ściany w bloku. Dopiero wtedy widzimy jakie są szczęśliwe. Mamy taki plan, by choć raz oddać je do psiego hotelu i pojechać w Tatry Polskie, co nam chodzi po głowie już od dawna, ale jakoś nie mamy sumienia.

Co jest dla Ciebie największą zaletą w podróżowaniu z psem?

Radość jaką sprawia się psom i budowanie więzi poprzez podróże. Pokazujemy też psu kto jest tego przewodnikiem, psy nas doceniają, widzimy jaką mają radochę odwiedzając nowe miejsca. Przynajmniej takie odnosimy wrażenie. Po wyjeździe w góry, potrafią odsypiać kilka dni.

lisia nora

Co postrzegasz jako największą wadę wspólnych podróży?

Największym problemem są chyba zakazy wprowadzania psów w parkach narodowych. To ogranicza nam szczególnie w Polsce pole manewru: TPN, Pieniny, Bieszczady, Babia Góra, itd. Natomiast staramy sobie z tym radzić i wybierać takie miejsca, gdzie czworonogi są mile widziane. Stąd też m.in. zakochaliśmy się w Słowenii, gdzie będziemy jechać już czwarty raz. Nie jest to bardzo daleko, góry są przepiękne, a psy mile widziane. Podobnie jak Tatry Słowackie. Mniej zatłoczone od polskich, a z psem na smyczy można wejść prawie wszędzie (oczywiście w granicach rozsądku.

Z dwoma psami w aucie też nie jest sterylnie. Po podróży samochód wymaga gruntownego czyszczenia. Wiadomo też, że z psem nie wejdziemy do niektórych restauracji, nie pozwiedzamy kościołów czy muzeów. Natomiast warto sprawdzić wcześniej, gdzie w danej miejscowości można wejść z psem do knajpy czy do schroniska. W lecie nie ma problemu, bo praktycznie wszędzie są ogródki i problem jest rozwiązany.

Pozostaje jeszcze kwestia noclegów. Niestety często szukając noclegu właściciele kwater piszą, że akceptują psy, po czym dowiadując się, że mamy dobermana (albo, że mamy dwa psy) stwierdzają, że nas nie przyjmą, bo jednak wolą tylko psy małe. Jest to wkurzające i niestety zdarza się bardzo często. W wakacje najczęściej jeździliśmy pod namiot, ale teraz chwilowo z niego rezygnujemy, czekając aż dziecko trochę podrośnie.

Jak reagują Wasi bliscy na to, że podróżujecie razem z Yoko i Hadesem?

Są zadowoleni, ponieważ nikt ich im nie podrzuca do pilnowania. A tak naprawdę trochę nas podziwiają, ponieważ wcześniej odradzali psa i sugerowali, że z psem będziemy uziemieni. A my jeździmy z dwoma psami i z dzieckiem. Można? Można.

Czy odczuwacie różnicę w budżecie wakacyjnym odkąd zaczeliście podróżować z psami?

Szczerze mówiąc żadnej różnicy nie odczuwamy, może jedynie to, że często trzeba za psa dodatkowo zapłacić (za nocleg). Z reguły jednak nie są to duże koszty. Utrzymanie psa na miejscu czy na wyjeździe kosztuje tyle samo.

lisia nora

Czy zdarzyły Wam się jakieś trudne momenty w podróży, np. choroba bądź ucieczka psa?

Odpukać nie mieliśmy takich ciężkich momentów. Kilka razy musieliśmy zawrócić ze szlaku z powodu kiepskiej pogody bądź oblodzonych tras. Może niekoniecznie był to problem związany z psem, ale bez psa byłoby łatwiej pokonać trudniejsze odcinki (np. stromizny czy drabinki).

No i niestety nasza zmora (i pewnie nie tylko nasza), czyli podbiegające psy bez smyczy i bez kontroli właścicieli. Nie raz takie sytuacje napsuły nam krwi na wyjazdach, najczęściej w Polsce niestety. Nasze psy niekoniecznie tolerują obce namolne towarzystwo i nie raz były awantury z tego powodu. Niestety ludzie nie mają wyobraźni i uważają, że skoro ich pies jest „przyjazny” to może biegać samopas i zaczepiać inne psy.

Czy spotykacie na swojej drodze inne rodziny podróżujące ze swoimi zwierzętami?

Tak, i mamy wrażenie że coraz więcej ludzi zabiera ze sobą swoje czworonogi.

Jaka była Wasza najdłuższa wspólna podróż?

Najdłuższa wyprawa była to 2-dniowa wycieczka w Alpy Julijskie z noclegiem na przełączy Prehodavci. Szlak w jedną stronę wynosił ok. 8-9 godzin, spaliśmy w zimowym schronie, byliśmy zmęczeni ze względu na upał i brak wody na szlaku. Psy miały nas dosyć. Natomiast najdalsza podróż autem to Włochy i Jezioro Garda.

Czy w trakcie wyjazdów udaje Wam się odwiedzić restauracje, kawiarnie, pójść na lody?

Tak, raczej nie ma z tym problemu. Wiadomo, że nie wszędzie psy są mile widziane, ale tych przyjaznych miejsc jest coraz więcej. Nawet czasami ludzie się dziwią, że były w lokalu psy, gdy nagle doberman wychodzi spod stołu. Zawsze przed wejściem z psem pytamy o zgodę obsługę. Jak nie można wejść, wybieramy ogródki lub inny lokal. Nie ma z tym kłopotu.

Jakie masz rady dla osób, które chciałyby zacząć podróżować ze swoim psem?

Nie słuchaj ludzi, którzy nigdy nie mieli psa, a wiedzą wszystko o podróżach z psem.

Przede wszystkim zadbaj o bezpieczeństwo pupila, weź apteczkę, wodę i zapas jedzenia.

Pamiętaj, że pies w nowym terenie może być podekscytowany, więc dobrze jest zaczynać od krótkich wycieczek w nowe miejsca i stopniowo przyzwyczajać psa do wędrówek. No i mierzyć siły na zamiary. Nie ciągnąć psa na cały dzień w góry, gdy tam jeszcze nie był, tylko zacząć od krótszych wycieczek.

Wspólne wakacyjne plany na ten rok?

Znowu Słowenia. A jak pozwolą jeszcze fundusze to na pewno nasze polskie góry.



Inne wywiady z tego cyku znajdziesz tutaj.