Nie lubię odwiedzać miejsc, które są zatłoczone. Nie znoszę przeciskać się między tłumem turystów, żeby móc coś zobaczyć. Nie dla mnie robienie zdjęć atrakcjom turystycznym, kiedy w tle mam dziesiątki innych osób ustawionych do tego samego zdjęcia. Więcej o moim podróżowaniu w rytmie slow pisałam tutaj. Jeśli do tej pory nie udało ci się przeczytać tego tekstu, zapraszam serdecznie.

A dziś opowiem ci o zamku…

Takim miejscem slow, które odwiedziłam w Grecji był dla mnie Methoni’s Venetian Fortress, zamek Methoni. Znajdujący się na najbardziej wysuniętym na południe punkcie zachodniego wybrzeża Peloponezu zamek był miejscem niemal pustym. Na palcach jednej ręki mogłabym zliczyć, ile osób było tam w tym samym czasie co my. Absolutnie z tego powodu nie narzekałam. Ale zupełnie nie wiem dlaczego nikogo tam nie było, tym bardziej, że zamek zalicza się do jednych z ważniejszych i najpiękniejszych zamków Grecji.

zamek Methoni

zamek Methoni

Szczypta historii

Forteca została wzniesiona w 1209 roku przez Wenecjan i zajmuje cały obszar przylądka. Oddzielona od reszty lądu głęboką fosą rozciąga się aż do małej wysepki otoczonej murami i wzmocnionej wieżą. Miejsce zwane Bourtzi było niegdyś więzieniem oraz miejscem, w którym wykonywane były egzekucje. Do zamku dostajemy się pięknym mostem. Początkowo, przez setki lat, most był drewniany i taki pozostawał aż do 1829 roku. Ten, którym spacerujemy teraz został wzniesiony po decyzji podjętej przez francuskiego generała Mainsona. Ma 4 metry wysokości, 45 długości, 3 metry szerokości, a do tego posiada 14 łuków. Po jego przejściu zniknamy pośród wysokich murów, dzięki którym najazd wroga był niemal niemożliwy. I wchodzimy do miasta…

 

Methoni castle

Zamek Methoni – miejsce magiczne

To fascynujące miejsce, jakim jest zamek Methoni sprawia wielkie wrażenie. Krocząc w pobliżu murów, które rozciągają się na długość 400 metrów, dają się słyszeć morskie fale rozbijające się o klify. Panorama otaczająca ruiny powala na kolana, a spacer wśród tak starych murów napełnia nostalgią. Można spędzić tam wyjątkowo miły czas. Najchętniej rozbiłabym tam piknik i spędziła tam cały dzień. Usiąść na murach, wdrapać się na wieżę, obejrzeć wszystko z każdej strony nie gubiąc po drodze żadnego szczegółu.

Trzeba jednak być ostrożnym, na zamku kryje się bowiem dużo niebezpieczeństw – wiatr, urwisty brzeg, dziury – nikt przecież nie chciałby zlecieć z klifu, nawet tak pięknego i nawet do tak niebieskiej wody.

Methoni zamek w Grecji

Okolice zamku

A kiedy już wyspacerujemy się po zamku Methoni, warto dotrzeć na pobliską plażę. Można wybrać się na nią spacerem, znajduje się bowiem bardzo blisko.  I jest piękna! Jedna z przyjemniejszych, na których byliśmy na Peloponezie. Mała, piaszczysta, z czystą wodą i ze wspaniałym widokiem na ruiny zamku. W pobliżu znajduje się małe centrum restauracyjne, gdzie można złapać coś pysznego i lokalnego do jedzenia, napić się dobrego wina, a później pozostaje już tylko leżeć na plaży z książką czy gazetą w ręku…

Methoni zamek w Grecji

Methoni zamek w Grecji

Methoni zamek w Grecji

Jeśli dotrzesz na Peloponez, który bardzo, ale to bardzo polecam, ponad każdą zapchaną turystami grecką wyspę, nie zapomnij o tym miejscu. Zachwycisz się jego urokiem i spędzisz cudowny dzień w rytmie slow na swoich wielkich greckich wakacjach.


Tutaj przeczytasz więcej o moim greckim slow travel.