Asia, Paweł i Cardisie, czyli ekipa Z Widokiem na Góry to duża rodzina. Składa się z dwójki ludzi i czterech (!) psów. Zaimponowali mi rzuceniem wszystkiego i przeprowadzką w Karkonosze. A później okazało się, że oni z tą swoją cudowną czwórką jeszcze podróżują! Żeby nie było nudy, ostatnio postanowili pokonać Główny Szlak Sudecki.

Asię i ekipę możesz znaleźć na ich blogu, na Facebooku, na Instagramie i na YouTube.

z widokiem na góry
pełen skład Z Widokiem na Góry

Kim są Biba, Yuma, Twiggy i Merida? Jak długo są już z Wami?

Biba, Yuma, Twiggy i Merida Uszakowne to 4 welsh corgi cardigany – 2 matki i 2 córki. Wszystkie są ze sobą spokrewnione. Dziewczyny mają 8, 6, 4 i 2 lata. Znajomi mówili, że każdego kolejnego psa wprowadza  się d domu co 2 lata – jak widać jest to prawda.

Cztery to nie za dużo?

4 psy, to dużo dla większości ale… człowiek ma 2 ręce aby w każdej mógł trzymać smycz. Nas jest dwoje, rachunek jest więc prosty. Dodajmy do tego, że Biba najczęściej chodzi bez smyczy, więc… ale shhh nic nie mówimy!

Co tak bardzo pociąga Cię w tej rasie? Czym się te psiaki wyróżniają?

Corgi są obecne w moim życiu od 18 lat! To więcej niż połowa mojego życia. Pierwsza corgi pembroczka trafiła do mojego domu rodzinnego. Szukaliśmy wówczas niewielkiego psa do bloku. Pembroki spodobały nam się tak bardzo, że rozpoczęłam poszukiwania tych psów. Uwierzcie mi – wtedy corgi było jedynie kilkadziesiąt w całym kraju! 

Corgi to duży pies w małym opakowaniu, a cardigan to duży pies na krótkich łapach (Yuma waży 18,5 kg!). Niezależność, chęć do pracy i sposób pracy tych psów bardzo mi pasuje. A te owce w końcu będziemy mieć!

Z widokiem na góry

Jak to jest rzucić wszystko i przeprowadzić się w góry?

To jest totalne katharsis! 

Naprawdę z pędu wielkiego miasta nagle zostajesz wrzucony w niemal kompletną ciszę i łapiesz się na tym, że wszyscy chodzą wolniej i jeżdżą wolniej. Dostrzegasz zmiany w przyrodzie, ptaki gniazdujące w ogrodzie. No i pory roku w górach są zupełnie inne niż te w mieście. Tzn. nadal mamy 4 pory roku, ale widzimy przez okno jak chmury się trą o Karkonosze czy Izery, jak każdego dnia drzewa stają się zieleńsze albo bardziej kolorowe i wreszcie jak biały puch okrywa góry, potem zbocza i w końcu naszą posesję. To jest po prostu WOW!

Czy Wasza decyzja została podjęta ze względu na psy?

Absolutnie nie, aczkolwiek wiedzieliśmy, że psom będzie lepiej. Odkąd Paweł zaraził mnie górami, to rozmawialiśmy o tym, że fajnie byłoby kupić tu dom. A że marzenia należy spełniać to spełniliśmy i nasze.

Dlaczego zdecydowaliście, że psy będą podróżować razem z Wami i chodzić po górach?

To pytanie zawsze mnie mocno dziwi. Psy są członkami naszej rodziny, więc dlaczego mielibyśmy je zostawiać? Podróżujemy rodziną!

Da się w ogóle z taką liczną ekipą gdzieś ruszyć, przenocować, coś zjeść?

Bez najmniejszego problemu. My nie mamy problemu z tym, że gdzieś pobierane są opłaty za psy – jedne są wyższe, drugie są niższe, ale to my mamy wybór i śpimy tam, gdzie nam odpowiada.

Jeśli chodzi o jedzenie to jeszcze nigdy nas nikt z nikąd nie wyprosił. Raz tylko kelnerka poprosiła abyśmy usiedli w rogu, bo mieli przypadek, że pies ugryzł obsługę… A my byliśmy wówczas z trzema sztukami. Jedzenie nam dali, a ludzie pokazywali palcami nasze psy, bo spały rozłożone wokół stołu i miały wszystko w nosie.

Jakimi towarzyszami spacerów na szlaku są Wasze corgi?

Cudownymi. Mają lepszą kondycję od nas! Generalnie mają innych ludzi gdzieś. Tylko Merida ma swoje zdanie w tym temacie i jest okropnie śmieszna. Na nią ludzie mogą patrzeć, ale jak zaczynają do niej mówić to im odpyskowuje. Strasznie to mijanych ludzi bawi.

Powspominajmy. Dokąd odbyliście swoją pierwszą wspólną podróż?

Pierwsza podróż z Bibą odbyła się z Warszawy do Wrocławia, gdzie wówczas mieszkaliśmy. Kolejna jej podróż była do Zagórza Śląskiego, potem Przełęcz Woliborska itd. Każdy weekend spędzaliśmy w górach i Biba zeszła każde pasmo Sudetów! Z dwoma psami pierwsza podróż była do Sandomierza, a z Twiggy (miała wówczas 12 tygodni) pojechaliśmy w Beskidy. Merida urodziła się tu, w górach, a jej pierwszy wypad był nad Wodospad Szklarki i potem na Górę Sobiesz.

Czy dostrzegasz różnicę między pierwszą a ostatnią podróżą? Czy widzisz zmianę w zachowaniu ekipy, np. większa pewność siebie przy odkrywaniu nowych terenów? Mniej stresu dla Was?

Nie, chyba nie ma wielkiej różnicy. One trzymają się razem, ale generalnie w terenie są bardzo pewnymi siebie pieskami i chętnie eksplorowałyby niektóre miejsca samodzielnie… na to jednak nie pozwalamy!

Które z odwiedzonych przez Was do tej pory miejsc uważasz za najbardziej przyjazne psom?

Karkonosze czeskie, no i czeskie miasta. Tam można z psem wejść wszędzie!

Główny Szlak Sudecki, dlaczego właśnie taka wyprawa?

Bo chcieliśmy iść od schroniska do schroniska, bo chcieliśmy sprawdzić nas i psy – ile jesteśmy w stanie przejść kilometrów, bo od dawna nam się taki wypad marzył.

Opowiedz nam proszę trochę o tym jak było.

Szczerze, to nie wiem od czego zacząć. Generalnie wyznaczyliśmy sobie bardzo ambitne odcinki – podejścia i kilometry… Ale byłoby naprawdę super i spoko gdybym nie doznała kontuzji i mój mały palec u prawej nogi nie przypominał śliwki, takiej wiecie, obitej śliwki. To pokrzyżowało nam bardzo plany, bo 3 dnia musieliśmy zejść do domu. Wróciliśmy na szlak, aby kontynuować, ale bez powodzenia. Moja noga odmawiała posłuszeństwa i po kilkunastu kilometrach ból był nie do zniesienia. Mamy jednak swoje przemyślenia i wskazówki dla innych – o tym będzie na blogu już po naszym wystąpienia na Festwialu Psich Podróżników. Ale na szlak wrócimy, jak tylko będzie to możliwe! Aktualnie tylko krótkie trasy, bo za miesiąc w naszym domu pojawią się psie noworodki i opieka nad nimi pochłonie cały nasz wolny czas!

Czy podczas którejś wyprawy zdarzyła Wam się jakaś mrożąca krew w żyłach sytuacja z udziałem psów?

Nie, nigdy. Staramy się eliminować wszystkie potencjalne zagrożenia. Jeżeli robimy foty na skałach, to pozostałe psy ZAWSZE są przypięte na smyczach. Nie wierzę im w 100%, bo gdyby pojawiła się zwierzyna czy ptaszek na horyzoncie, to zapewne by pogoniły. 

z widokiem na góry

Podróż marzeń, miejsce ze snów to… ?

Podróż busem przez Amerykę północną, ale z psami to nierealne (chyba, że do USA się kiedyś wyniesiemy). Zadowolimy się podróżą BusoSypialnią albo może CorgoBusem przez Europę. Plan jest, tylko teraz musimy $ zebrać na tego busa…



Górskie szlaki przemierzają też Fibi i Krakers. Zachęcam do lektury!