
Dzisiaj na portalu Polki na Obczyźnie pojawił się wpis o weganiźmie. Dołożyłam też do niego swoją historię, ktorą możesz przeczytać TUTAJ.
Każdy przecież ma jakąś. Historię. Każdy miał jakiś powód do tego, by zastanowić się nad zmianą diety. Jakiejkolwiek. Wkurzają nas boczki – dieta. Przeszkadza nam gluten – dieta. Nie chcemy przyczyniać się do cierpienia zwierząt – dieta. Chorujemy, mamy alergie – dieta. Historią naszą też przecież może być to, że nigdy przenigdy nie byliśmy na żadnej diecie i nie narzucaliśmy sobie kulinarnych ograniczeń.
Świat bez wegetarian
W sumie to nie pamiętam podejmowania mojej decyzji o przejściu na dietę bezmięsną. Wydaje mi się, że chodziło mi po prostu o niejedzenie zwierząt. Ale to było to już jakieś 20 lat temu (!). Byłam młodziakiem i nie miałam o tym wszystkim zielonego pojęcia. Nikt nie miał. W tamtych czasach, nie dość, że nie było to popularne zjawisko, to jeszcze nie było na ten temat zbyt wielu informacji. Nie znałam też nikogo, kto był wegaterianinem. Moi znajomi dopiero w liceum, czyli kilka lat później, zaczęli mówić, że nie jadają mięsa. Tzn. zliczyłabym ich na palcach jednej ręki…
O ile wejście w świat wegetarianizmu nie przyprawiało mnie o ból głowy (pewnie przyprawiało mamę, która nie wiedziała, czym mnie karmić…) tak przejście z wegetarianizmu na dietę wegańską to był dla nas jakiś kosmos!
Kosmiczny weganizm
Nagle okazało się, że MY, stojący niemal non stop w kuchni, nie potrafimy gotować. Placki ziemniaczane się nie kleją, a ciasta to już w ogóle nie da się upiec. Na myśl o tarcie nadal jeżą mi się włosy na głowie – jak się w ogóle za to zabrać? Nigdy nie chcieliśmy iść na łatwiznę i używać wegańskich zastępników, tj. jak jogurty czy śmietana – woleliśmy sami namoczyć nerkowce i zrobić z nich kremowy sos. A z jogurtów po prostu zrezygnować. Może nie tyle, że woleliśmy, ale postanowiliśmy sobie, że tak to będzie. Niezabielone kleksem ze śmietany zupy też są przecież pyszne!
Na kanapkach zawsze leży jakaś pasta bądź awokado, zastępniki sera i wędlin są więc zbędne. To samo z margaryną. A że nie pieczemy zbyt wiele to już kompletnie się nie przydaje.



No właśnie, nie pieczemy, ale jak już…
…to coś konkretnego. Na tej całej kwarantannie tylko przesiadujemy w kuchni. W sumie najmniej gotujemy teraz zup, a zazwyczaj w czasach pracy były na porządku dziennym. Czas jednak pozwala na inne kulinarne szaleństwa, tj. wypiekanie chleba czy testowanie ciast idealnych. Michał dochodzi do profesjonalizmu w tworzeniu ciasta na pizzę na miarę gwiazdkowej włoskiej knajpy, a ja wreszcie chciałabym przeprosić się z jakąś tartą.
Dziś jednak nie było tarty, a muffinki.
Muffinki à la brownie. To dopiero niebo czekoladowe! Kiedy przygotowuje się takie pachnące muffiny raz na jakiś czas, można delektować się nimi bez większych wyrzutów sumienia. Tak sobie to przynajmniej tłumaczę… No cóż, trochę przyjemności każdemu się czasem należy, szczególnie w tak trudnych aktualnie czasach. Nie licz więc kalorii, a drukuj sobie przepis i leć do kuchni upiec to cudo.
Muffinki à la brownie
Składniki:
100 ml mleka roślinnego
20 g mąki z siemienia lnianego (ew. zmielonego siemienia)
200 g gorzkiej czekolady
200 g zmielonego brązowego cukru
100 g margaryny
łyżeczka kawy rozpuszczalnej
łyżeczka aromatu rumowego
50 g kakao
łyżeczka proszku do pieczenia
150 g mąki pszennej
pół łyżeczki soli
70 g masła orzechowego
Przygotowanie:
Mleko wymieszaj z mąką lnianą i odstaw. W kąpieli wodnej rozpuść 150 g czekolady, margarynę i dodaj kawę. W dużej misce wymieszaj cukier i rozpuszczoną masę czekoladową. Dodaj aromat rumowy i namoczoną mąkę lnianą. Następnie dodaj przesiane przez sitko: mąkę pszenną, sól, kakao i proszek do pieczenia. Ciasto przekładaj do muffinkowych foremek. Do każdej z nich wciśnij kawałek czekolady. Na wierzchu natomiast połóż łyżeczkę masła orzechowego i wykałaczką delikatnie wmieszaj trochę masła w muffinki. Piecz w 180°C przez ok. 30-35 minut.
Kiedy muffinki są jeszcze ciepłe, czekolada w środku będzie płynna.



Składniki:
100 ml mleka roślinnego
20 g mąki z siemienia lnianego (ew. zmielonego siemienia)
200 g gorzkiej czekolady
200 g zmielonego brązowego cukru
100 g margaryny
łyżeczka kawy rozpuszczalnej
łyżeczka aromatu rumowego
50 g kakao
łyżeczka proszku do pieczenia
150 g mąki pszennej
pół łyżeczki soli
70 g masła orzechowego
Przygotowanie:
Mleko wymieszaj z mąką lnianą i odstaw. W kąpieli wodnej rozpuść 150 g czekolady, margarynę i dodaj kawę. W dużej misce wymieszaj cukier i rozpuszczoną masę czekoladową. Dodaj aromat rumowy i namoczoną mąkę lnianą. Następnie dodaj przesiane przez sitko: mąkę pszenną, sól, kakao i proszek do pieczenia. Ciasto przekładaj do muffinkowych foremek. Do każdej z nich wciśnij kawałek czekolady. Na wierzchu natomiast połóż łyżeczkę masła orzechowego i wykałaczką delikatnie wmieszaj trochę masła w muffinki. Piecz w 180°C przez ok. 30-35 minut.
Kiedy muffinki są jeszcze ciepłe, czekolada w środku będzie płynna.
A tutaj przepis na ekspresowe ciacho z jabłkami.
Funkcja trackback/Funkcja pingback