To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Miałam zabrać Cię ze sobą na jarmark bożonarodzeniowy i dyskretnie podpijać grzanym winem, które znieczuliłoby nas na mróz i niedogodności rzeczywistości. Mieliśmy razem usiąść w moim ulubionym bistro Galopin i patrzeć, jak nad Małą Francją (Petite France) zachodzi słońce. 

W tym roku Strasbourg wygląda inaczej.

Jest pusty, restauracje są zamknięte, a grzane wino na spacer przynieść trzeba ze sobą (to da się zrobić). 

Jednak nie dajmy się i wyruszmy na krótki, wspólny spacer!

Spacer po Strasbourgu.

Zaczynamy w centralnym punkcie Strasbourga – l’Homme de Fer. To skrzyżowanie wszystkich linii tramwajowych (jest ich 5), punkt położony najbliżej wszystkiego. Jego nazwa pochodzi od mieszczącej się niegdyś tutaj zbrojowni (l’Homme de Fer to dosłownie – człowiek z żelaza). Cały Strasbourg świętuje gwiazdkę, a w tym roku chyba stanął na rzęsach, żeby wzbudzić w mieszkańcach świąteczną atmosferę. Mijamy pięknie udekorowaną aptekę i przechodzimy na Place Kleber. 

Spacer po Strasbourgu.
Spacer po Strasbourgu.

Na jego środku znajduje się grobowiec generała Jeana-Baptiste Klebera, który urodził się w Strasbourgu i marzył o zostaniu architektem, ale jego życie potoczyło się  inaczej i został generałem w armii Napoleońskiej. Został zasztyletowany w Egipcie, a jego ciało najpierw spoczywało na Marsylii, żeby ostatecznie spocząć pod jego pomnikiem w centrum Strasbourga. 

To częste miejsce spotkań, bo punkt jest dość charakterystyczny. W normalnych okolicznościach plac ten jest pełen jarmarcznych budek, w tym roku jednak jest tu pusto i nieco smutno. To, że niedługo będziemy celebrować przesilenie zimowe zdradza obecność gigantycznej choinki. Drzewko jest żywe i pojawia się tutaj już w połowie listopada, a dekorowanie miasta trwa kilka tygodni. 

Dwa lata temu na Placu Kleber stanęły trzy ogromne choinki – jedna po drugiej. Pierwsza pękła, druga przewróciła się pod wpływem silnego wiatru, dopiero trzecia choinka została z nami aż do końca. 

Spacer po Strasbourgu.

Chodź, stąd jest naprawdę niedaleko do katedry.

Kiedyś była najwyższą budowlą na świecie, a kilka lat temu świętowała swoje 1000 lecie. Kilka razy spłonęła, to prawda, ale od conajmniej 1000 lat jest to miejsce kultu. A podsłuchując przewodnika, który kiedyś oprowadzał grupę turystów, dowiedziałam się, że istnieją podejrzenia, że katedra powstała na innym miejscu kultu – pogańskim. Prawdopodobnie rosło tutaj jakieś święte drzewo… Zwróć uwagę na nietypowy kształt bryły – jeśli kojarzysz katedrę w Kolonii, rzuci ci się w oczy brak jednej wieży. Pierwotnie katedrą miała mieć je obie. Z jakichś względów budowy nigdy nie ukończono. Istnieją na ten temat dwie teorie. Jedna to po prostu brak kasy, druga dotyczy ogromnej rozety, która zdobi tę ścianę. Miałaby ona nie utrzymać ciężaru dwóch wież. Sama rozeta ze swoimi bajecznymi kolorami jest jednym z najbardziej charakterystycznych detali pojawiającym się w różnych częściach miasta – na przykład, jako naklejka na witrynach sklepów. Ze środka wygląda jeszcze wspanialej. 

Chodź, stąd jest naprawdę niedaleko do katedry. Kiedyś była najwyższą budowlą na świecie, a kilka lat temu świętowała swoje 1000 lecie. Kilka razy spłonęła, to prawda, ale od conajmniej 1000 lat jest to miejsce kultu. A podsłuchując przewodnika, który kiedyś oprowadzał grupę turystów, dowiedziałam się, że istnieją podejrzenia, że katedra powstała na innym miejscu kultu – pogańskim. Prawdopodobnie rosło tutaj jakieś święte drzewo…

Zwróć uwagę na nietypowy kształt bryły – jeśli kojarzysz katedrę w Kolonii, rzuci ci się w oczy brak jednej wieży. Pierwotnie katedrą miała mieć je obie. Z jakichś względów budowy nigdy nie ukończono. Istnieją na ten temat dwie teorie. Jedna to po prostu brak kasy, druga dotyczy ogromnej rozety, która zdobi tę ścianę. Miałaby ona nie utrzymać ciężaru dwóch wież. Sama rozeta ze swoimi bajecznymi kolorami jest jednym z najbardziej charakterystycznych detali pojawiającym się w różnych częściach miasta – na przykład, jako naklejka na witrynach sklepów. Ze środka wygląda jeszcze wspanialej. 

stolica Bożego Narodzenia

W tym roku katedra jest zamknięta, więc nie mogę pokazać ci czegoś niesamowitego – czynnego zegara astronomicznego, który o 12 zaczyna swój mały pokaz. Ilekroć mogę kogoś oprowadzić po Strasbourgu, w katedrze gram z nim w pewną grę – trzeba znaleźć w niej architekta, który ukrył się w okolicy zegara. Jeśli kiedyś będziesz mieć okazję – koniecznie daj mi znać, czy udało ci się go wypatrzeć. 

Po katedrą też zwykle odbywa się jarmark. My dzisiaj schodzimy pustym placem do ulicy, która jest jedną z bardziej malowniczych – wąska, pełna barwnych kamienic, poprowadzi nas nad Ill, rzekę płynącą przez Strasbourg, po której można odbyć rejs specjalną barką turystyczną (Batorama). Zanim jednak zejdziemy nad rzekę, skręcimy trochę i zabiorę cię do najstarszej dzielnicy miasta, wspomnianej już Małej Francji. Cała ta dzielnica została wpisana na listę UNESCO. Przespacerujemy się chwilę pomiędzy XIII – XIV wiecznymi budynkami, podziwiając odsłonięty szachulec. Czyż to nie wygląda jak spacer w jednej z bajek Disneya?

A właśnie, jaką popularną bajkę przypomina ci ta zabudowa? Jeśli na myśl przyszła ci „Piękna i Bestia” – bingo! Jej kreskówkowa wersja była inspirowana Alzackimi wioseczkami: Riquewihr i Ribeauville. To tyko 40 minut od Strasbourga! Koniecznie się tam wybierz. Na taką wycieczkę nie ma złej pory – zarówno latem jak i zimą, jest tam po prostu uroczo. 

Będąc w Alzacji nie sposób nie zauważyć wszechobecnych bocianów.

To jeden z jej symboli. Alzacja i Polska (szczególnie północno-wschodnia) to dwa miejsca w Europie nadal zamieszkiwane przez te ptaki. Z Toruniem moglibyśmy kłócić się o pochodzenie piernika, które to przypisuje sobie Alzacja – stąd na każdym straganie zobaczycie Ciastka – piernikowego ludzika. Alzacja słynie z wyrobu ceramiki – wyroby z poszczególnych wiosek różnią  się od siebie wzorami i estetyką. Jakie najbardziej Ci się podobają?

Dobrym prezentem może być też… oczywiście WINO. Mamy ich tutaj trochę. Dla fanów bąbelków – Cermant d’Alsace,  białe wino w smaku przypominające szampana. Wolisz coś słodszego? Sięgnij po Gewurtztraminer – moje ulubione. Lekko słodkie, białe wino, smakuje jak lato. Trochę bardziej wytrawnie – Pinot Gris – również białe wino, ale zdecydowanie pozbawione słodkości. A jeśli preferujesz wino czerwone, zabierz ze sobą Pinot Noir, jedyne czerwone wino produkowane w Alzacji. Na pewno zauważysz charakterystyczne kieliszki do wina, których nóżka jest zrobiona z zielonego szkła. Mówię ci, wino z nich smakuje najlepiej. A skoro już jesteśmy w kuchni – zapraszam do stołu. 

Spacer po Strasbourgu.

Moim zdaniem królową wszystkich alzackich dań jest tarte flambée – to romans pizzy z pierogiem ruskim. Cienkie, chlebowe ciasto posmarowane jest śmietaną, posypane pokrojoną w cieniutkie piórka cebulą i okraszone skwarkami. Piecze się je w piecu ogrzewanym drewnem. Żeby do tego dania dodać kolejne 5 punktów alzackości, można na wierzch położyć plastry sera Munster (cuchnie jak zdechła małpa). Innym alzackim specjałem jest choucroute – czyli… bigos z kiszonej kapusty. W odróżnieniu od tradycyjnego, polskiego bigosu, tutaj mięsa się nie kroi w kostkę, a gotuje (godzinami) wielkie kawały z kapustą, którą obficie podlewamy winkiem. Podaje się go z ostrą musztardą. 

Na drogę zabierz precla z solą lub serem i skwarkami – Alzacja to też stolica… słonych paluszków. Całe dobro tego świata pochodzi z Alzacji. Kto by pomyślał! 

Spacer po Strasbourgu.

I tak wróciliśmy na Plac Kleber, żeby złapać tramwaj B. Przeszliśmy razem ponad 6 kilometrów, a to jeszcze nie wszystko. Chodzę po Strasbourgu od 8 lat i za każdym razem znajduję nowy powód do zachwytu. Dzielę się tymi obrazami na moim Instagramie, będzie mi bardzo miło, jeśli do mnie dołączysz. Obejrzyj cały materiał filmowy – zapisałam go dla Ciebie w wyróżnionych stories.

Na koniec jeszcze łyczek grzanego wina. Mam nadzieję, że za rok uda nam się spotkać pod katedrą już bez masek! Wesołych świąt!

Spacer po Strasbourgu.


Przeczytaj więcej o jarmarkach bożonarodzeniowych na moim blogu!