Czym jest dla mnie slow life?
Na to pytanie odpowie dzisiaj Olga, z bloga Turkusowa Kropka.

Fantastyczne kobiety, które zaprosiłam do mojego cyklu opowiadają, jak w różnych zakamarkach świata udaje im się wprowadzać slow life do codzienności.
Sama jestem niezwykle ciekawa ich opowieści. 

Dzisiaj kolejna z nich…

Jest sobota.

Koleżanka pyta mnie, czy pojedziemy z dzieciakami do popularnego w okolicy centrum handlowego. Jest tam też sala zabaw dla dzieci. Jest kawa. Są sklepy. Można miło spędzić czas. Dziękuję. Wybieram spacer po lesie.

Całkiem niedawno Martyna poprosiła mnie o napisanie kilku słów o tym, czym jest dla mnie slowlife. I ja tak się zaczęłam zastanawiać, czy moje życie jest faktycznie slow. Bo jednak nieustannie coś robię. Nie potrafię siedzieć bezczynnie na kanapie. Mam wrażenie, że nie umiem odpoczywać… Ale tak właściwie to guzik prawda, bo odpoczywać potrafię świetnie, chociaż nie jest to leżnie na kanapie.

Slow life z dziećmi

Mając małe dzieci czasami ciężko jest zwolnić. Życie dopiero wtedy zaczyna gnać jak szalone. Nieustannie coś trzeba robić. Trzeba zapewniać dzieciom rozrywkę, edukacje, możliwość odpowiedniego rozwoju… I nasze życie też często gna. Starszy syn w przyszłym roku idzie do szkoły. W tygodniu pędzimy z nim do przedszkola, z przedszkola, a potem w określone dni na ćwiczenia i naukę gry na flecie. Bo chciał. Bo mu to faktycznie dobrze robi. I potem przychodzi wieczór, a my zwalniamy. Biorę w ręce moje rebozo i masuję wszystkich. Masuję starszego syna, młodszego, a nawet męża. Czasami ktoś inny się nawinie, to zarzucam na niego chustę i tak pozwalamy sobie na chwilę relaksu. Tak po prostu, nie mysląc o niczym.

Potem nadchodzi weekend, a my chcąc uciec od natłoku wszystkiego ruszamy do lasu. I nie ma dla nas lepszej rozrywki niż szukanie grzybów, liczenie napotkanych sarenek, czy zabawa patykami i kamieniami. Bo przecież dzieci nie potrzebują tony grających i świecących zabawek.

slow life z dziećmi
slow life z dziećmi

Mój sposób na zwolnienie

Dla siebie też mam sposób na zwolnienie życia. To sztuka: malarstwo, rysunek… Uwielbiam to. Jak czuję, że za dużo mam na głowie, odkładam komputer i sięgam po ołówek i farby. Maluję obrazki, robię zakładki i potem podrzucam znajomym. Taki własny malunek też jest świetnym prezentem dla najbliższych. Na pewno lepszy niż kolejna durnostojka, a ja przy okazji mam pretekst do odpoczynku.

A gdy czasami nawet sztuka nie pomaga, zabieramy dzieci i ruszamy na szlak. W góry jeździmy bardzo często. Czasem jest to tylko jednodniowy wypad na grzyby. Czasem jedziemy na kilka dni w Tatry. Nie zwiedzamy wtedy Zakopanego, nie idziemy na Gubałówkę. Idziemy tam, gdzie ludzi jest mniej. Gdzie jest cisza i spokój, a szlak prowadzi na sam szczyt. Tak, z dziećmi też da się chodzić po wysokich górach. Trzeba tylko chcieć i to lubić. Przyjemnie jest się tak na kilka chwil oderwać od rzeczywistości i stanąć wyżej niż inni.

Moje totalnie nie slow mieszkanie

Zawsze uważałam, że slowlife musi się łączyć z minimalistycznie urządzonym mieszkanem. Nieustannie przeglądam zdjęcia tych perfekcyjnych mieszkań, w których nigdzie nic się nie wala. Wszystko ma swoje miejsce i wszystko jest perfekcyjnie czyste.

A potem patrzę na moje mieszkanie i choć bardzo bym chciała, aby było w nim mniej rzeczy, ciężko mi jest to zrobić. Aktualnie jestem przed remontem. Będziemy zmieniać dosłownie wszystko. Mam plan, aby wreszcie było minimalistycznie. Dlatego pozbywam się wszystkiego, co niepotrzebne Oddaję ubranka po chłopcach, zabawki, których już nie potrzebują. Redukuję moje rzeczy. Najciężej jest z książkami. Z tymi nie potrafię się rozstać.

Życie w rytmie slow po mojemu

Nigdy nie sądziłam, że w moim życiu jest miejsce na slowlife. A teraz lubię we własnym ogródku usiąść z kubkiem kawy. Popatrzeć na rosnące pomidory. Obserwować latające owady. I paradoksalnie tego wszystkiego nauczyły mnie dzieci. Te same, które często nie dają mi chwili na odpoczynek i które nieustannie bałaganią. Jednak to one pokazują mi, jak świetnie jest po prostu być. Tu i teraz. Wszystko inne może poczekać. Teraz choćmy do lasu pozbierać próchno dla naszych żuków.

slow life z dziećmi

Mówi o sobie tak:

Jestem mamą dwóch uroczych chłopców, żoną i doulą. Od kilku lat prowadzę bloga Turkusowa Kropka. Kiedyś zastanawiałam się, kim chciałabym być. Dziś się nie zastanawiam i robię to, co lubię. Wspieram kobiety w czasie okołoporodowym, prowadzę warsztaty dla rodziców i akcję #KochamZapinam. Nie potrafię usiedzieć na miejscu, ale lubię spędzać czas w lesie. 

Zapraszam cię też na Instagram i Fanpage Olgi.

A także do innych postów gościnnych o tematyce slow life, które pojawiły się na moim blogu.

za zdjęcia dziękuję autorce tekstu