Miesiące mijają nieubłaganie. Wierzyć się nie chce, że mamy już listopad. Aura się zmieniła, ze strychu wjechały już do mojej garderoby swetry, czapki i kozaki. W głowie powoli zarysowuje się plan na święta i Sylwestra. Za chwilę będziemy mieć już 2019 rok… Układamy właśnie urlopy i zbieramy do kupy dni wolne na przyszły rok których, pracując w szkole, mam baaaaardzo dużo i jest mi z tym świetnie.

A jaki był październik 2018?

Cudowny.

To był dobry miesiąc. Pełen fajnych spotkań, przygód i słońca.

Moje przyjemności października

 przyjemności października

Holandia

Zaraz na początku miesiąca wybraliśmy się wszyscy na krótki wypad do Holandii. Tam odwiedziliśmy naszych przyjaciół. Ba, zrobiliśmy sobie istną rundę towarzyską! W drodze na miejsce zatrzymaliśmy się u naszych byłych sąsiadów, a w drodze powrotnej odwiedziliśmy innych znajomych. Mało spaliśmy przez ten tydzień urlopowy, ale było przesympatycznie! Pogoda była obłędna, dlatego ten czas spędziliśmy głównie na spacerach, skuterowych wycieczkach i dobrym jedzeniu. Molly i Mei Mei miały okazję przypomnieć sobie, jak to było jeździć na skuterze (był to nasz główny środek transportu w Chinach). Muszę przyznać, że ta pierwsza nic z tego nie zapomniała i była mega szczęśliwa. Meju, jak to Meju, trochę opornie z pamięcią, ale w końcu i jej się przypomniało, że to całkiem fajna impreza, ten skuter. Polecam ci ciepło Holandię o tej porze roku. Jest pięknie i niezwykle barwnie. Holenderskie miasteczka oblane promieniami słońca są naprawdę cudowne. Zresztą, my w ogóle lubimy Holandię. To dla mnie taka bliższa Wielka Brytania, którą uwielbiam, a mi do niej autem na kilka dni, za daleko.

 przyjemności października

 

Jesień

Miesiąc minął nam też na spacerach. Pogoda dopisała i okulary słoneczne miały szansę nadal pozostać w użytku. Na nic ciepłe kurtki i szaliki. W tym miesiącu wystarczył jedynie cieplejszy sweter. Deszczu też nie zaznaliśmy. Zafundowano nam jesień idealną, która później się ulotniła, ale dziś znów jest u nas. W naszej niemieckiej wiosce spadł jednak już pierwszy śnieg. Stało się to podczas naszego pobytu w Polsce i ominęła nas przyjemność zachwycania się pierwszymi płatkami śniegu. Podziwialiśmy je jedynie na zdjęciu. Ale jakoś z tego powodu niezbyt rozpaczam.

Odwiedzili nas też moi rodzice, z którymi w tę wspaniałą pogodę pojechaliśmy do Tyrolu i Innsbrucka. Tam paradowaliśmy w krótkich rękawkach. To dopiero szał! A jakie widoki, przy takiej pogodzie! Obłęd. W Innsbrucku i bliskiej okolicy byliśmy pierwszy raz, ale już planujemy powrót. Tym razem zimowy.

 przyjemności października

Taka jesień mogłaby pozostać na zawsze, zdecydowanie.

Targi camperów

Mówię o tym już od jakiegoś czasu, wreszcie na głos – marzy nam się camper. Ale nie taki wielki, którym trzeba stać na polu campingowym. Tylko mały, kompaktowy, żeby się nim wszędzie wcisnąć. Nasze plany zmierzają ku realizacji, ale nie jest to jednak łatwy i szybki proces. Przede wszystkim, póki co mamy zarys czego szukamy i będziemy w sezonie kombinować z wypożyczeniem do testów. W końcu to niemal jak kupno chałupy… Musi być każdemu wygodnie i przyjemnie, a i kasa niemała a te wygody…

W każdym razie pojechaliśmy na targi w poszukiwaniu inspiracji. Czego tam nie było! Busy z Fiatami 500 w środku, przyczepy zamieniające się w łódki i w ogóle cuda wianki.

Ale powiem ci, że nie tylko na nas coś robiło wrażenie, ponieważ my sami byliśmy atrakcją. Z bardzo prostego powodu… nasze dziewczynki jeździły w rowerowej przyczepie. Wykorzystaliśmy ten sposób pierwszy raz, ale już teraz wiem, że nie ostatni. I w ogóle myślę, że to jest też całkiem dobra opcja na wielkie miasta. Po prostu, jesteśmy razem, a żadne z nas się nie męczy. Ani one w tłumie ludzi (na targach, jarmarkach czy zatłoczonych ulicach), ani my, starając się przecisnąć ze smyczą pomiędzy osobami, kończąc historię tym, że trzeba psiaki nosić pod pachą.

przyjemności października

Jak ta psia matka wariatka, polecam więc wózek dla psa… Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało.

A jakie były twoje przyjemności października?


Przyjemności listopada.