Miesiąc lipiec musi przypiec i ostatki mąki wypiec…

No cóż, tego lipcowi tym razem nie możemy odebrać. Przypieka nas ten miesiąc na całego. Deszczu mało, przynajmniej u nas, za to z nieba lał się przez cały czas żar. Obecnie, temperatura waha się między 38°C a 34°C. Spada! Istne szaleństwo…

Niestety doczytałam w tych przysłowiach również to, że upalny lipiec zwiastuje mroźną zimę. I nie wiem czy mi się to podoba. Ja to bym w ogóle chciała, żeby lato trwało 10 miesięcy w roku…

Jam człowiek ciepłolubny. I zdecydowanie mniej przeszkadza mi topienie się w upalne dni, niż strojenie się na wyjście z domu, kiedy na dworze minusowe temperatury. Teraz żyję i mogę wszystko!

Lipiec był fajny.

Piękny i słoneczny. Pochodziliśmy po górach i trochę pospacerowaliśmy nad jeziorem. Takie aktywności w końcu jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Na koniec poczyniliśmy trochę większą wyprawę, mianowicie udaliśmy się na wakacje do Polski. I to na cały sierpień. O tych polskich przyjemnościach poczytasz więc za miesiąc, a tym razem opowiem ci trochę o naszym krótkim pobycie w Tyrolu i wyspie nad jeziorem Bodeńskim. Ach no i na deser mam jeszcze fantastyczny niemiecki festiwal Rutenfest.

Moje przyjemności lipca

Bayern i Tyrol

W jeden z weekendów wybraliśmy się na wycieczkę w dwa miejsca. Pierwszy dzień spędziliśmy w Niemczech, nad jeziorem Tegernsee. Wybraliśmy się tam na spacer po górach. Po całym dniu bardzo leniwego spaceru w górę, nagrodą był widok, panorama zapierająca dech w piersiach. Widok na jezioro był naprawdę wyjątkowy, a trasa przyjemna dla całej naszej czwórki, nawet dla Mei Mei, która strajkować zaczęła właściwie dopiero następnego dnia. Ten dzień natomiast spędziliśmy w austriackich Alpach. Tym razem odpuściliśmy sobie wspinaczkę  i wjechaliśmy kolejką na szczyt Kitzbüheler Horn. Jak możesz sobie wyobrazić, widoki z wysokości 1996 m n.p.m. są oszałamiające. Z każdej strony wspaniałe góry, doliny i jeziora. Miejsce to jest dodatkowo interesujące, ponieważ szczyt połączony jest z pobliskimi wzniesieniami kolejnymi dwoma kolejkami. Pospacerowaliśmy więc po szczycie, zrobiliśmy sobie piknik z widokiem na jezioro i zeszliśmy do następnej stacji. Stamtąd już zgarnęła nas kolejka i z małymi przystankami w drodze powrotnej, a to na jakiś spacer, a to na dobre jedzenie, wracaliśmy do domu.

Niestety po pierwszym dniu, Mei Mei miała dość wycieczek i większość czasu spędziła w plecaku, ale raczej nie narzekała, że ktoś ją nosi. Narzekałam tylko ja trochę na koniec dnia, no ale cóż począć, jak się ma w domu taką staruszkę podróżniczkę?

Przyjemności lipca

Reichenau

Kolejną przyjemnością lipca było wybranie się na wyspę Reichenau. To miejsce znajdujące się po zachodniej części jeziora Bodeńskiego, które chciałam odwiedzić już od dłuższego czasu. Wreszcie w tym roku się udało.

Wyspa dopiero w 1838 roku, została połączona z lądem groblą o długości 2 km. Spędziliśmy tam cały dzień, leniwie włócząc się dookoła wyspy. Udało nam się nawet znaleźć bezludną plażę i popływać w jeziorze. Spacerek nasz miał dystans 12 km i był bardzo przyjemny!

Bo wyspa Reichenau to bardzo nietypowe miejsce. Ze względu na swój specyficzny klimat – bliskość Alp oraz wiele słonecznych dni w roku, na wyspie tej rozwinęła się uprawa warzyw. To właśnie stamtąd pochodzi niemal 20 000 warzyw i owoców. Tak też było. Na wyspie zbudowanych było mnóstwo szklarni, pola rozciągały się na każdym kroku. Wszędzie można było kupić pyszności, niemal prosto z krzaczka.

Sama wyspa może i urokiem mnie nie zachwyciła, natomiast pięknie kwitnące pola pełne pomidorów, sałaty, ziół, ogórków i wielu wielu innych owoców i warzyw były naprawdę fantastyczne. Narobiliśmy zapasów na cały tydzień i śmialiśmy się, że będziemy wracać tam na zakupy.

Na wyspie znajdują się też 3 piękne klasztory, dzięki którym wyspę tę zwie się wyspą klasztorną. Od 2000 roku wyspa Reichenau wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Przyjemności lipca

Rutenfest

Co roku pod koniec lipca w Ravensburgu zaczynają rozbrzmiewać bębny. Festiwal Rutenfest jest głęboko zakorzeniony w historii tego miasta. Wszyscy uczniowie szkół biorąc udział w paradzie ulicami miasteczka, robią krok w stronę wakacji. Nawet ci, którzy rozpoczęli już swoje życie zawodowe, założyli rodziny i wyjechali z miasta, lubią właśnie w tym czasie powracać do Ravensburga, by spotkać się ze swoimi znajomymi. Wiele firm i sklepów jest w tym czasie zamkniętych, aby dać mieszkańcom możliwość świętowania.

Historia tego festiwalu sięga aż XVII wieku. To parada historii i legend, ukazująca, jak rozwijało się miasto, czym trudzili się jego mieszkańcy, jak wyglądały ich stroje na przestrzeni lat.

Piękna tradycja, którą coraz bardziej zaczynam doceniać, sama biorąc udział w kilkudniowym świętowaniu Rutenfestu. Pracując w szkole, jestem dość mocno związana z tym festiwalem, dlatego zaczynam sama trochę myśleć o Rutenfeście, jako rodzącej się i we mnie tradycji.

Przyjemności lipca

Przyjemności lipca

Lipiec to był dobry czas, a teraz z niecierpliwością czekam, co przyniesie nam sierpień w Polsce.
A twoje, jakie były przyjemności lipca? Czy był równie upalny, słoneczny i pełen wrażeń, jak mój?