Małgorzata Zawadzka, właścicielka Hotelu na 4 Łapach i organizatorka Festiwalu na 4 Łapach. Cudowna, ciepła osoba, którą miałam okazję poznać osobiście na I edycji Festiwalu. Dogoterapeutka, zoopsycholog, głos profesjonalistki. Jako ostatni (!) gość w cyklu o psie w podróży.
Małgosiu, jest mnóstwo rzeczy, o które chciałabym Cię zapytać. Widzę, że Twoje życie jest nierozerwalnie związane z psami. Gdzie jest początek tej historii? Pamiętasz swojego pierwszego psa?
Witaj Martynko,
jest mi bardzo miło, że mogę udzielić Ci wywiadu. To prawdziwy zaszczyt znaleźć się w tak zacnym gronie.
Pierwszym psem była Astra, suczka rasy owczarek niemiecki. To od niej zaczęła się cała przygoda z psami: rodzinne spacery w parku, zwariowane zabawy w ogrodzie, wspólne wyjazdy na ferie i wakacje. Ogromny wpływ na moje życie miało założenie przez rodziców małej hodowli owczarków niemieckich o przydomku „Matador”. Psy były moimi najlepszymi przyjaciółmi, świetnymi kompanami do spędzania wolnego czasu, a przede wszystkim ważną częścią mojego dzieciństwa. Bardzo dużo nauczyłam się poprzez uczestniczenie w szkoleniach, wystawach i egzaminach naszych psów. Nieskromnie pochwalę się, że wielokrotnie wygrywały one wystawy, wyróżniały się pięknym wyrazem i temperamentem, czego najlepszym przykładem jest Rocky Matador, czyli pies z naszej hodowli, który jest głównym psim aktorem w popularnym serialu „Alex”.

Obecnie jesteś właścicielką trzech psów: dwóch terierów i labradora. Opowiedz nam, jak się poznaliście.
Avi ma 11 lat i kupiłam ją od znajomej moich rodziców, która prowadzi hodowlę psów z rodowodem. Był to czas, kiedy moje życie było pełne zmian. Nowa praca i nowy związek (bo nieco wcześniej związałam się z Kubą, moim mężem). Byłam tak zdeterminowana, aby posiadać psa, że pomimo zakazu babci, u której mieszkałam z rodzicami, kupiłam ją. Babcia zorientowała się dopiero czwartego dnia, że mieszka z nami york.
Fiona, druga suczka rasy yorkshire terrier jest córką Avi. Była najbardziej aktywnym szczeniakiem w całym miocie. Bardzo się od siebie różnią. Avi jest spokojna, cały dzień mogłaby tylko spać. Natomiast Fionka jest czujna, skoczna i pełna energii. Na przykład, gdy zaczynam szykować się na spacer od razu zrywa się na cztery łapy i stoi już pod drzwiami w pełnej gotowości. A Avi muszę trzy razy wołać zanim ruszy się z miejsca.
Trzeci nasz psiak, to Izi, suczka rasy labrador. Decyzja o jej zakupie była bardzo dokładnie przemyślana. Chciałam, aby był to pies, który będzie łagodny, cierpliwy wobec moich dzieci i hotelowych podopiecznych; nie będzie miał silnych instynktów łowczych, bo mieszkamy przy lesie. Chciałam, aby był nastawiony na bliskie relacje z ludźmi i innymi psami. Zdecydowałam się więc na labradora. Następnie przez kilka miesięcy szukałam odpowiedniej hodowli z rodowodem.
Psiaki miały tam świetną socjalizację, przeszły wczesną stymulację neurologiczną, a właścicielka również prowadzi hotelik dla psów. Izi jest dla mnie psem idealnym. Towarzyszy mi podczas biegania po lesie, śpi z nami w domu i nie niszczy przedmiotów. A gdy hotelowy gość potrzebuje towarzystwa, bez problemu towarzyszy mu w nocy w jego pokoju. Aby nie było tak kolorowo powiem, że tak jak każdy labrador, jest baaardzo żarłoczna. Na przykład w listopadzie zjadła mi dynię, która była dekoracją halloweenową.
Teriery i labrador – to zupełnie dwa różne światy. Nie ma problemu, by je pogodzić?
Od początku yorki dały do zrozumienia Izi, kto rządzi w naszym domu. Więc nie było problemu, aby je pogodzić. Dziewczyny bardzo się lubią. Wspólna zabawa w ganianego raczej nie wchodzi w grę, ale za to lubią wspólne psie pieszczoty. Wygląda to naprawdę komicznie.



Prowadzisz hotel dla psów „Hotel na 4 łapach”, skąd pomysł na taki rodzaj biznesu?
Zawsze czułam w głębi serca, że moja praca będzie związana z opieką nad psami, bo kochałam to robić jako dziecko. Jestem typem introwertyka, który lubi w samotności wykonywać swoje obowiązki w towarzystwie czworonogów.
Dlatego, gdy szukaliśmy z Kubą miejsca zamieszkania, wybraliśmy dom położony przy lesie i polanie poza granicami Wrocławia.
W Twoim domu pojawiają się zatem różne psy. Jak dogadują się z mieszkańcami? Jak dogadują się między sobą?
Pobyt psa u nas jest jak kolonia dzieci. Pupile zachowują się zupełnie inaczej – w obcym miejscu, bez obecności właścicieli, będąc pod opieką innej osoby, w towarzystwie kolegów i koleżanek. Psiaki stają się bardziej przyjazne względem siebie, bo takie są z natury i bardziej opłaca im się współpracować niż walczyć. Dodatkowo nie mają czego bronić, bo nie mają cennych zasobów przy sobie.
To jest niesamowite! Czasami wysyłam zdjęcia klientom, jak ich pies bawi się z innymi, podczas gdy na co dzień przy właścicielu nie jest przyjaźnie nastawiony do innych psów. To daje bardzo dużo do myślenia.
Moimi gośćmi są głównie stali klienci, których bardzo dobrze znam. Mogę przewidzieć, jak zachowają się w danej sytuacji. Prawie wszystkie psiaki dogadują się ze sobą. Ale są oczywiście wyjątki. Najtrudniej opiekuje się dominującymi, dorosłymi, niekastrowanymi samcami. W takiej sytuacji po prostu nie biegają ze sobą.
Gdy prześledzić zdjęcia na naszym profilu na Facebooku, to zobaczysz, że większość psów razem bawi się i świetnie dogaduje ze sobą, potrafią nawet wspólnie wykonywać komendę „zostań”.
Na stronie swojego hotelu dla psów proponujesz podopiecznym „zróżnicowany plan dnia”. Przyznam szczerze, że po przeczytaniu oferty, sama chciałabym się oddać do Twojego hoteliku. Przyjmujesz też ludzi na te kolonie? A teraz poważnie: jak wygląda taki dzień?
Już kilka razy zdarzyła mi się taka sytuacja, że przyjechał pod nasz hotel pan, który chciał wynająć pokój dla swoich pracowników. Gdy powiedziałam, że nie wynajmujemy pokoi dla ludzi, zapytał się, „to dla kogo są te ponumerowane pokoje?”. Wyobrażasz sobie jego minę i wielkie zdziwienie, kiedy powiedziałam mu, że dla psów?
Wracając do planu dnia, to musi być on zróżnicowany,. Tak by był atrakcyjny dla psa, a jednocześnie stały, aby pies czuł się bezpiecznie. Co to oznacza w praktyce? Psiaki mają drzemki i aktywności o stałej porze. Jednak aktywność w ciągu dnia jest zróżnicowana. Są to spacery w pobliskim lesie i na polanie, czas wolny na placu zabaw i wspólne gry w ogrodzie, np. zabawy piłką, pullerem, czy gonitwy i szukanie przedmiotów. Po każdej aktywności jest czas na wyciszenie, jedzenie i drzemkę. Aktywności trwają od godziny do trzech godzin i zaczynają się ok. godz. 7:30, 14 i 17:30.
Niedawno nasz hotel przeszedł gruntowny remont. Wszystko zostało dokładnie przeze mnie przemyślane tak, aby stworzyć jak najlepsze warunki pod kątem spełnienia najważniejszych potrzeb psów. Zabawa i spacery są bardzo ważne, dlatego większą część aktywności psiaki u nas szaleją w ogrodzie. Jeszcze ważniejsze jest jednak zapewnienie im bezpieczeństwa, by psiaki nie zrobiły sobie krzywdy. Dlatego nie puszczam ze sobą psów, które podejrzewam o to, że mogą się pogryźć.
Dodatkowo nasi hotelowi podopieczni mają do dyspozycji osobne pokoje, które są ogrzewane, wyposażone w legowisko, monitoring, radio i telewizor. Pokój spełnia formę azylu, w którym nikt im nie przeszkadza podczas odpoczynku. Psiaki mogą biegać na placu zabaw oraz na ogrodzie, a na spacery wychodzą do lasu. Mają około siedem godzin aktywności dziennie. To bardzo dużo. Czasami u siebie w domu nie mają tyle atrakcji, co u nas. Gdy psiaki po takiej aktywności idą do swojego pokoju, zjedzą porcję karmy, to od razu padają na legowisko i śpią.
Największą radość sprawia mi informacja zwrotna od klienta, że pupil długo odsypiał psią kolonię lub gdy zaczyna „wariować” ze szczęścia podczas jazdy samochodem wyczuwając zapach naszego pobliskiego lasu i wie, dokąd jedzie.



Dawno nie spotkałam kogoś tak bardzo zafascynowanego psami. Jesteś dogotreapeuką… Na czym to polega?
Dogoterapia jest interakcją człowieka z psem. Ma na celu działanie motywujące (np. zachęcenie do głośnego czytania), edukacyjne (lekcje z profilaktyki pogryzień), rekreacyjne (pokaz szkolenia psów) lub terapeutyczne (logopedia, fizjoterapia).
Dzieci w towarzystwie psa nabierają więcej pewności siebie, czują się bezpiecznie i są spokojniejsze. Lepiej nawiązują kontakty z innymi, zaczynają wierzyć we własne siły. Towarzystwo psa tworzy przyjazną atmosferę, sprzyja lepszej koncentracji uwagi i relaksuje. W praktyce wygląda to tak, że dzieci w obecności czworonoga rozluźniają się, potrafią lepiej przyswajać wiedzę, chętniej współpracują z osobą prowadzącą zajęcia, lepiej wykonują zadania lub ćwiczenia fizyczne.
A kim jest zoopsycholog? Kiedy do Ciebie zadzwonić?
Zoopsycholog jest specjalistą od relacji zwierzę towarzyszące – człowiek. Zawód „zoopsycholog” jest wpisany na listę zawodów Ministerstwa Pracy. Zadaniem zoopsychologa jest pomoc w tworzeniu „zdrowej” relacji dla obu stron. Pomaga zniwelować niepożądane zachowania u zwierzęcia, np. skakanie psa na ludzi, niszczenie przedmiotów, nadmierne szczekanie, zachowania agresywne.
Zoopsycholog zaczyna swoją pracę od wywiadu i obserwacji zwierzęcia m.in. w miejscu zamieszkania. Jest trochę jak detektyw, który musi znaleźć przyczynę danego zachowania, a potem musi zamienić się w psychologa, aby wytłumaczyć przyczynę danego zachowania zwierzęcia i zaproponować wdrożenie konkretnych zmian w relacji z nim. Najtrudniejsza część zadania leży po stronie opiekuna. W większości sytuacji właściciel współpracuje z zoopsychologiem. A efekty widoczne są po kilku dniach od zastosowania się do wskazówek. Ale zdarzają się też takie sytuacje, kiedy okazuje się, że terapia nie przynosi efektów, bo źródło problemu leży po stronie właściciela, który finalnie nie chce wprowadzać zmian w swoich codziennych nawykach. Ma oczywiście do tego pełne prawo.
Zaintrygowało mnie to, że ukończyłaś kurs „profilaktyki pogryzień”. Możesz opowiedzieć o nim coś więcej?
Profilaktyka pogryzień to w skrócie przekazanie wiedzy na temat bezpiecznego kontaktu z psem. Najczęstszym adresatem szkolenia są dzieci, a one najchętniej uczą się poprzez zabawę. Dlatego nie wystarczy tylko opowiedzieć w teorii co pies lubi, a czego nie. Warto przygotować i poprowadzić atrakcyjną interakcję zwierzę-przedszkolak tak, aby była ciekawa, bezpieczna dla dzieci, a dla psa mało stresująca. Takie spotkanie składa się zwykle z krótkiego wykładu o najważniejszych zasadach dotyczących bezpiecznego kontaktu z psem. Można wykorzystać do tego obrazki ze scenkami, które pokazują co robić, a czego nie wolno robić w kontakcie z psem, jak wyglądają sygnały ostrzegawcze i uspokajające wysyłane przez psa.
Drugim elementem lekcji jest część praktyczna, podczas której dzieci mają możliwość przećwiczyć teorię. Na przykład podchodzą do opiekuna pupila i pytają się „czy mogą pogłaskać psa?”, a następnie robią to według wcześniej omówionego schematu.
Niestety w większości przypadków winę za agresywne zachowanie psów ponoszą ludzie, zarówno właściciele, którzy nie socjalizują i nie szkolą psów, niewłaściwie się z nimi bawią, nie zabezpieczają ogrodzeń, nie kastrują psów, spuszczają je ze smyczy w miejscach publicznych. Ta lista jest naprawdę długa… Dlatego profilaktyka poprzez naukę, jak bezpiecznie kontaktować się z psem jest bardzo ważna.
A co można zrobić z osobą, która została pogryziona przez psa i teraz się ich boi? Jest jakiś sposób na „odczarowanie” tego doświadczenia?
Przede wszystkim, to dana osoba musi chcieć „się odczarować” i być psychicznie gotowa na takie wyzwanie. Nie wolno nikogo do niczego zmuszać. Wszystkie lęki, strachy i ograniczenia są w naszej głowie. A jak wiadomo, psy wyczuwają nasze stany emocjonalne. Nie chciałbym brać na siebie odpowiedzialności za „złote rady”, bo każda sytuacja jest inna. Ale jeśli odbiorcą tego wywiadu jest właśnie taka osoba, to najpierw zaproponowałabym spotkanie u psychologa, a potem umówienie się do dogoteraputy. Warto skorzystać z usługi profesjonalisty.
Ja kilkakrotnie zostałam ugryziona przez psa, np. gdy chciałam rozdzielić gryzące się pupile. Ale te sytuacje nie spowodowały we mnie, że zaczęłam się ich bać. Potrafiłam sobie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało i wzięłam pełną odpowiedzialność na siebie, bo to była moja wina. Pies nie chciał zrobić mi krzywdy. Moja ręka znalazła się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie.
Co innego jest, gdy ktoś zostanie celowo zaatakowany przez agresywnego psa, który zrobi poważną krzywdę i spowoduje uszczerbek na zdrowiu.
Przy wszystkich tych zajęciach masz jeszcze czas na organizację psiolubnych imprez. Razem z Milo jesteśmy absolutnymi fanami Festiwalu Podróżników na 4 Łapach. Jak w ogóle wpadłaś na pomysł organizacji takiego wydarzenia?
Ostatnio zrezygnowałam z kilku projektów, bo zajmowały mi dużo czasu. Festiwal na 4 Łapach jest jedyną imprezą, jaką zorganizuję w tym roku.
Uczestniczyłam wcześniej w innych festiwalach podróżników i pomyślałam sobie, że fajnie by było pojechać na taki typowy psi festiwal. Niestety nie znalazłam takiego, więc sama go zorganizowałam.



Przed nami druga edycja festiwalu. Skoro masz apetyt na więcej, to oznacza, że pierwsza była sukcesem?
Celem festiwalu jest spotkanie się w sielskiej atmosferze pasjonatów psich podróży, ich integracja, wzajemne dzielenie się wiedzą, historiami, zdjęciami i filmami z wypraw. Bardzo ważna jest też kameralna atmosfera oraz stworzenie odpowiednich warunków na socjalizację psów. Po przeczytaniu ankiet, które wypełnili uczestnicy pierwszej edycji imprezy, stwierdzam, że udało się to wszystko osiągnąć wspólnymi siłami. Mam nadzieję, że druga edycja festiwalu będzie równie świetna, a nawet jeszcze lepsza.
Na co trzeba uważać, na co właściciel powinien zwrócić uwagę zabierając psa na wakacje?
Trzeba odpowiedzieć sobie najpierw na pytanie, na ile pomysł konkretnej wycieczki jest podyktowany naszą własną ambicją spełnienia marzeń o danej podróży, a na ile podyktowany jest spełnieniem potrzeb psa, np. eksploracją terenu, zabawą z obcymi psami, długimi spacerami w górach lub nad morzem itp.
Najważniejsze jest zaplanowanie podróży pod kątem potrzeb psa. Warto zastanowić się co lubi, a co go stresuje, jaki środek transportu wybrać, jakiego rodzaju aktywności preferuje. Może jest coś, czego się boi i w jakiej temperaturze czuje się najbardziej komfortowo. Wiadomo, że retrievery będą szczęśliwe kąpiąc się w wodzie, terriery kochają tropić zwierzynę i kopać nory, a rasy pierwotne lubią zmęczyć się fizycznie uprawiając sport zaprzęgowy, tj. canicross (bieg z psem upiętym smyczą do maszera) lub bikejoring (pies ciągnie rower połączony z nim linką).
Każdy pies jest inny. To, że pies koleżanki podróżuje pociągiem w transporterze i spokojnie śpi podczas obiadu w głośnej knajpce nie znaczy, że nasz pies będzie tak samo reagował podczas tych samych sytuacji. Nie sądzę, aby podróż samolotem do ciepłych krajów z buldożkiem francuskim, a następnie zabranie go na gorącą plażę lub zamykanie na cały dzień w hotelowym pokoju było mądrym pomysłem. Chcesz spędzić urlop ze swoim psem, wybierz miejsce, w którym będzie czuł się komfortowo, będzie mógł spełniać swoje psie potrzeby.
Czy uważasz, że każdy pies nadaje się do podróży?
Myślę, że nie każdy pies musi lubić podróżować. Jest to uzależnione od tego, jaki ma temperament, jak przebiegał okres socjalizacji w wieku szczenięcym, jaka jest jego przeszłość, a także jakie ma skojarzenia w tym temacie. Jeśli na przykład pies jeździ samochodem tylko do weterynarza na szczepienie, to nie dziwmy się potem, że pies niechętnie wchodzi do samochodu.
Jednak możemy poprzez umiejętne działania zmienić nastawienie psa do podróży, np. możemy jeździć samochodem na spacer do lasu, aby pupil dobrze kojarzył sobie jazdę autem. Jeśli psiak boi się ruchliwych ulic, a koniecznie chcemy wyjechać właśnie w takie miejsce na wakacje, popracujmy wcześniej z naszym psem. Przygotujmy go do takiej sytuacji. Jeśli nie wiemy jak to zrobić, zapiszmy się na zajęcia do psiej szkoły.
A Twoje psy lubią podróżować?
Moje psiaki lubią podróżować. Najwięcej korzystały podczas naszych wyjazdów do Szklarskiej Poręby lub nad morze do Międzywodzia. Dzięki moim rodzicom dwa lata temu odkryliśmy przepiękne tereny spacerowe w Dolinie Baryczy, niedaleko Wrocławia. Ale przyznaję, że odkąd zostaliśmy rodzicami, wspólne podróżowanie jest większym wyzwaniem.
Czy na przestrzeni lat zauważyłaś zmiany w społeczeństwie i podejściu ludzi do psów?
Tak, oczywiście. Przede wszystkim ludzie mają większą świadomość w opiekowaniu się psem. Bycie właścicielem pupila to nie jest tylko dbanie o prawidłową dietę, np. unikanie karmienia psa naszym jedzeniem. To również dbanie o jego dobrostan psychiczny. Innymi słowy patrzenia na psa przez pryzmat jego potrzeb pod kątem jego uwarunkowań genetycznych, temperamentu, wieku. Coraz więcej ludzi korzysta z usług specjalistów, tj. instruktorów szkolenia psów, groomerów, zwierzęcych fizjoterapeutów, zoopsychologów, a także opiekunów psów.
Coraz więcej ludzi jest również świadomych, że kastracja i sterylizacja psów nie jest niczym złym; suka wcale nie musi mieć szczeniąt, aby poczuć się w pełni szczęśliwą; najlepszym sposobem na pozyskanie psiaka jest adopcja pupila lub zakup w małej hodowli, gdzie stawia się na prawidłowy rozwój szczeniąt, a nie w ogromnych hodowlach czy w pseudohodowlach.
Większość moich klientów i uczestników wydarzeń to ludzie, którzy mogliby być przykładem świadomej opieki nad psami. To prawdziwa przyjemność móc współpracować z nimi, a także obserwować ich relacje z psami.



Impreza na czterech łapach, której nie można pominąć w 2020 roku to…
Oczywiście jest to „II Festiwal Podróżników na Czterech Łapach”
Znasz Molly, Mei Mei i Milo? Poczytaj o naszych podróżach.
Funkcja trackback/Funkcja pingback