Jesteś właścicielką znanej dobrze na polskim rynku firmy z kosmetykami dla psów Doganica. Skąd pomysł na taki biznes?

Jak to mówią: „potrzeba matką wynalazków” i z Doganicą też tak było.

Moja historia jest taka:

Kupiłam sobie psa rasy buldog francuski. Słyszałam wcześniej, że jest to wymagająca rasa, że potrzebuje codziennej pielęgnacji. Byłam tego świadoma. Ale… okazało się, że na polskim rynku nie istniały kosmetyki do pielęgnacji takich miejsc jak fałdy skórne czy suchy nos. A środkiem numer jeden na forach internetowych był… krem na odparzenia pieluszkowe. 

Wierz mi lub nie – robiąc badanie rynku w 2016 roku, znalazłam dosłownie 2 (!!!) balsamy do łap na zimę. Wygoogluj tę frazę teraz.

Jak to się wszystko zaczęło? Czy początki były trudne?

Mój pies szybko zaczął mieć problemy właśnie z zaczerwienionymi fałdami, suchym nosem i suchymi łapami. Chodziłam od sklepu do sklepu, a ekspedienci na moje pytanie: „czy macie coś na nos dla psa?”, „czy macie coś na fałdki u buldoga?” zazwyczaj uśmiechali się i mówili, że nie ma takich rzeczy.

Z tymi problemami chodziłam też oczywiście do weterynarza, ale pies dostawał wtedy jedynie zastrzyk z antybiotykiem „tak na wszelki wypadek” + maść ze sterydem = 100% skuteczności. Miałam jednak świadomość tego, że takie rozwiązania są jedynie do czasu, aż pies straci przez to odporność. Później już nic nie pomoże.

Zimą poszłam kupić specjalny balsam do zabezpieczenia łap. Czytałam o wazelinie, ale stwierdziłam, że wolę coś bardziej wartościowego i naturalnego. Pomyślałam, że w specjalistycznym sklepie zoologicznym na pewno znajdę to, czego szukam. No i znalazłam – dziwną lejącą się maź na bazie wody. Dramat. Takich produktów absolutnie nie wolno stosować na mróz, ponieważ łapa może przymarznąć do powierzchni i pies skończy z bolesnymi ranami na opuszkach.

Wtedy postanowiłam działać i tak właśnie powstała Doganica. Pierwszy był balsam na nos, potem na fałdy, a później jakoś poszło.

Początki były bardzo trudne. Jak się okazało, nie tak łatwo jest wypromować produkty, które wcześniej nie istniały. Zdobycie zainteresowania i zaufania klientów szło początkowo bardzo opornie. Zaczynając, nie znałam się totalnie na marketingu i sprzedaży. Miałam wyobrażenie, że wprowadzam na rynek mega nowość, więc z dniem uruchomienia sklepu nagle posypią się z nieba klienci i zamówienia.

Jak możesz się domyślić, spotkało mnie wielkie rozczarowanie. Jakiś czas nie wiedziałam, o co chodzi, ale cierpliwie brnęłam w to dalej. Po jakimś czasie klienci zaczęli się pojawiać. Zaczęli zachwalać produkty i dziękować mi za to, że PO LATACH mogą pozbyć się problemów i ulżyć swoim pupilom. 

Wtedy wiedziałam, że było warto i że robię coś dobrego. 

doganica

Co było i co jest największym wyzwaniem?

Hm, myślę, że największym wyzwaniem jest prowadzenie firmy w pojedynkę. Podejmowanie decyzji jest ciężkie. Jeśli coś nie idzie, trzeba samemu spiąć 4 litery. Zmotywować się, kiedy się nie chce, podnieść się po porażce. Trzeba wybierać zadania ważne i ważniejsze. Uważam, że łatwiej jest prowadzić firmę z dobrym partnerem.

Doganicę kojarzą chyba wszyscy w sieci. Skąd pomysł na nazwę?

Sama nie wiem skąd, tak po prostu. Wyszłam z psem na spacer, a ja lubię wtedy rozmyślać (bardzo dużo pomysłów powstaje właśnie na spacerze z psem). I tak po prostu wpadłam na pomysł – „Doganica”. Pomyślałam sobie, że to super nazwa dla takich kosmetyków, taka gra słów: dog + organic. Do tego jest łatwa i wpada w ucho. Pomyślałam sobie wtedy, że to genialne!

Jak polski rynek z kosmetykami dla psów wypada na tle rynków zagranicznych?

Mam przebadanych kilka rynków zagranicznych. Mam swoje ulubione marki kosmetyków dla psów. Uważam, że mamy w Polsce kilka fajnych marek z potencjałem, na tle rynków zagranicznych wypadamy całkiem nieźle. Podoba mi się to, że zarówno firmy zagraniczne, jak i polskie, idą z trendem naturalnych składów. Nie podoba mi się jednak, że nie widać tego w marketach zoologicznych. Niestety, w najpopularniejszych sklepach znajdziemy głównie kosmetyki zagraniczne. A szkoda. 

Widzisz zmianę wśród opiekunów psów w ciągu ostatnich lat? Czy są bardziej zaangażowani, bardziej świadomi?

Oj tak! Zdecydowanie. Uważam, że świadomość na temat pielęgnacji psów bardzo poszła do przodu. Pamiętam, jak ludzie dopytywali mnie, co to w ogóle za pomysł, co to za balsamy. Mówili, że ich psy nie potrzebują pielęgnacji, itd…

Aktualnie widzę trend: „no co ty, nie masz jeszcze nic na łapy na zimę?”.

Sklepy dopytują, tworzą się nowe marki. Zainteresowanie i zapotrzebowanie na produkty do pielęgnacji rośnie.

Fajnie! Lubię to! Mam takie poczucie, że mam w tym swój udział.

Oprócz swojego biznesu masz również rodzinę. Jak sobie radzicie? Domyślam się, że prowadzenie firmy, to praca 24/7 i maksimum zaangażowania…

Nie zastanawiam się nad tym, jak to się dzieje, że sobie radzimy. Kiedy już wprowadzisz koło w ruch, to jakoś się kręci. Nie zawsze wszystko jest zrobione, są niedociągnięcia, czasem trzeba sobie pozwolić na „niedoskonałości” i nie zaprzątać sobie głowy rzeczami, na które nie mamy wpływu. 

Uważam, że najważniejsze jest wyznaczenie priorytetów i nauczenie się odpuszczać.

Czy da się żyć w rytmie slow, mając na głowie tyle obowiązków?

Są okresy, że się da, a są okresy, że nie. Kiedy wszystkiego jest dużo, trzeba po prostu się spiąć i przez to przebrnąć z myślą, że przyjdzie jeszcze czas na odpoczynek i życie slow. Kiedy jest zbyt intensywnie, mówię sobie stop i zastanawiam się, co by było, gdybym nie zrobiła tego, czy tamtego.

Zwykle wtedy potrafię z niektórych rzeczy zrezygnować i przełożyć je na później. To przynosi ulgę. Bywa też tak, że odpuścić nie można, ale po takim maratonie przychodzi satysfakcja, że dałam radę i wtedy też jest ok. Wtedy potrafię docenić odpoczynek i bycie slow. Kiedy natomiast jest zbyt wolno, by poczuć się dobrze, potrzebuję czasem przyspieszyć.

Wydaje mi się, że trzeba znaleźć swój balans i swoją definicję na „slow life”, aby być po prostu w zgodzie ze sobą.

doganica

Jak odpoczywasz?

Dla mnie najlepszy odpoczynek, to odpoczynek dla głowy. Uwielbiam spacery z psem i rodziną oraz podróże. Do niedawna były to podróże z plecakiem, takie bez większego planu. Teraz będzie trochę inaczej.

Czujesz się spełniona?

A da się? Wiem, że zrobiłam i osiągnęłam wiele. Jestem dumna z tego, co mam. Lubię swoje życie, ale lubię też rozwój i zmiany, więc chyba zawsze będę dążyła do czegoś więcej.

Czego możemy się spodziewać w najbliższych miesiącach? Jakie masz plany?

Zawsze zapisuję na kartce swoje pomysły. Mam ich aktualnie kilka na liście. Część jest w realizacji, a część na razie tylko na papierze, ale nic więcej zdradzić nie mogę. Jedno jest pewne – nie zamierzam się zatrzymywać. 

A marzenia?

Aktualnie marzy mi się świat bez pandemii. Serio! Pandemia wpływa zarówno na firmę, jak i życie prywatne, a końca coś nie widać…

A to na co mam wpływ? Marzy mi się w dalszym ciągu rozwój Doganici. Mam swój wymarzony jej obraz, który wciąż ewoluuje i staje się jeszcze ciekawszy niż pierwotnie. Ale to są na razie marzenia/plany, których wolałabym nie zdradzać (bo jeszcze się nie spełnią, a szkoda by było!).

Zbliżają się święta, jaki pakiet podstawowych kosmetyków polecasz wybrać na prezent świąteczny dla kogoś, kto nigdy z takich nie korzystał? Albo po prostu nie ma psa, a chciałby sprawić prezent psiemu opiekunowi?

Zdecydowanie byłby to:

balsam na łapy na zimę PAWrricade 

szampon hipoalergiczny GentlePup

balsam na rany i wysypki HushRash

Myślę, że te trzy kosmetyki po prostu trzeba mieć na stanie, będąc świadomym opiekunem psa.

Dziękuję za rozmowę.

doganica

Jak dbać o sierść twojego psa dowiesz się także z wywiadu, do którego zaprosiłam Amandę, profesjonalną groomerkę.