Mój sposób na święta w rytmie slow…

Mieszkając w Chinach okazało się nagle, że nie możemy lecieć na święta do Polski. Po raz pierwszy wtedy spędziliśmy święta zupełnie inaczej. Żeby nie było nam tego dnia smutno, spędziliśmy ten czas z naszą emigracyjną rodziną. Zaprosiliśmy do naszego domu przyjaciół z całego świata. Każdy z nich przyniósł tradycyjne danie ze swojego domu, wrzuciliśmy pod choinkę prezenty i było bardzo sympatycznie. 

Tak nam się spodobało to świąteczne zwolnienie obrotów, że w kolejnym roku zrobiliśmy dokładnie tak samo. Świąteczne imprezy w naszym domu były pełne tradycji z całego świata i opowieści rodzinnych….

święta w rytmie slow

Powrót do Europy

Po przeprowadzce z Chin, stwierdziliśmy że nie chcemy już jeździć do Polski na święta, że pobyt w Polsce w tym czasie to zbyt wielki stres. Nie tylko dla nas, ponieważ siłą rzeczy tkwimy w tym zamieszaniu, ale też nieustający stres dla rodziców, który stresował nas zawsze jeszcze bardziej. Mamy i babcie szykowały w pocie czoła święta idealne, biegały za prezentami, robiły pięćdziesiąt potraw i trzydzieści ciast, żeby niczego nikomu nie brakowało.

Wszędzie kolejki, wszędzie tłum. Nikt nie pomyśli, że przecież można zrobić prezenty świąteczne już w listopadzie. Nie… wszyscy z wywieszonym jęzorem biegają po prezenty (bez pomysłu) tydzień przed Wigilią. I stwierdziliśmy, że my tak nie chcemy, że my nie chcemy brać w tym udziału. Uznaliśmy, że święta nie są po to, by dokładać sobie w życiu dodatkowego stresu.

I zaczęliśmy podróżować

Pierwsze święta w Europie spędziliśmy w Wielkiej Brytanii, w Londynie. Pogoda dopisała, świeciło słońce, nie odczuliśmy nawet za bardzo świątecznej gorączki, ponieważ nie zapuszczaliśmy się w te najbardziej zatłoczone miejsca (no dobra, poza Harrodsem – tam był szał!). Spacerowaliśmy po Londynie, jedliśmy chińskie i indyjskie jedzenie, odwiedziliśmy parę muzeów i Sherlocka Holmesa. Pierwszy dzień świąt spędziliśmy na brytyjskiej wsi i odwiedziliśmy Stonehenge. To dopiero frajda – nikogo prócz naszej czwórki tam nie było. 

A na Sylwestra pojechaliśmy do Bournemouth, gdzie w uroczej białej chatce na obrzeżach miasta, w ciszy (Sylwester z psem), spędziliśmy sylwestrową noc. Następnie promem, a później, z przystankiem w Brukseli, dotarliśmy wyleniwieni do Niemiec.

święta w rytmie slow

Afrykańskie rytmy

Jedne ze świąt spędziliśmy na Mauritiusie. I było to wyjątkowe przeżycie. Mimo, że podróżowaliśmy po całej wyspie, akurat na sezon świąteczny wybraliśmy namioty Otentic. To były naprawdę święta w rytmie slow. W Wigilię zjechaliśmy z naszej góry, z naszego namiotu na odludziu po to, by razem z innymi podróżnikami z całego świata, zjeść maurytyjską kolację przygotowaną przez tamtejsze kucharki, napić się wina nad basenem i słuchać lokalnego zespołu przygrywającego bardzo nietypowe dla nas, mało świąteczne melodie. 

Kto się da namówić na święta w rytmie slow?

Do pomysłu świąt poza domem udało mi się przekonać także moich rodziców. Pewnej zimy spędziliśmy święta w Polsce, ale nie w naszym rodzinnym domu. Spakowaliśmy się wszyscy razem z babcią do auta i wyjechaliśmy do Krakowa. Wtedy to pierwszy raz moja rodzina spędzała święta poza domem. Tak im się to spodobało, że od tamtej pory też w tym czasie podróżują. 

Czas z rodziną

Prawda jest taka, że nigdy w domu nie spędzisz tak dużo czasu ze swoimi najbliższymi, jak na wyjeździe. Nie ukrywajmy, kobiety zazwyczaj gromadzą się w kuchni – trzeba przecież umyć całą zastawę, przygotować śniadanie, za chwilę przygotować kawę i ciasto, a w międzyczasie już szykować obiad. Potem też nie ma chwili oddechu, bo przecież czas na drugą kawę i kolejną porcję ciasta, a za chwilę kolacja.

Dzieci w tym czasie siedzą przed telewizorem lub bawią się swoimi nowymi zabawkami, panowie czytają gazetę. Tak wyglądają niestety tradycyjne święta w Polsce. Razem, ale osobno.

A gdyby tak wyjechać? Pójść na obiad do restauracji zamiast siedzieć przez pół dnia w kuchni? Wyjdźmy gdzieś, gdzie nie będzie trzeba się stresować tym czy wszyscy mają wszystko na talerzu, czy na pewno wszystko podane, czy nic nie jest przypalone. Nie martwmy się kurzem na półce czy okruszkiem pod stołem. Spędźmy ten wyjątkowy czas z najbliższymi, bo takie właśnie powinny być święta. Pomyśl, gdyby tak zamiast zmywać i sprzątać, iść na spacer? Będąc na wyjeździe mamy wtedy na to wszystko czas. Możemy rozmawiać w nieskończoność, śmiać się razem i razem leniwie ogrzewać przy kominku.

święta w rytmie slow

Święta 2018

W tym roku wyjeżdżamy do Włoch. Nigdy nie byliśmy w Rzymie ani w Neapolu i w tym roku obieramy ten kierunek. Pakujemy ze sobą nasze 8 łap i wózek dla Meja, i wyjeżdżamy z nadzieją, że pogoda na spacery dopisze. A jeśli nie, to wynajęliśmy urocze mieszkania, zabieramy ze sobą planszówki i książki, i święta w rytmie slow będziemy spędzać opychając się niewegańskim włoskim jedzeniem i popijając wegańskie włoskie wino.

A ty, jaki masz pomysł na święta w rytmie slow?


Więcej inspiracji, jak zwolnić w tym świątecznym okresie znajdziesz śledząc akcję Slow Święta, która powstała z inicjatywy Agnieszki z bloga Slow Life Studio i w ramach której powstał ten tekst. 

święta w rytmie slow

Zapraszam cię także na bloga Agnieszki i Igi, które razem ze mną biorą udział w tej akcji i mądrze piszą o tym, jak zwolnić.