Chorwacja to piękny kraj.

Pewnego kwietnia odwiedziliśmy całą czwórką Chorwację. Udało nam się zawitać tam już kilka razy i na pewno jeszcze kiedyś wrócimy. Jest tam tyle fantastycznych miejsc do odkrycia, że życia braknie, żeby je objechać.

Chorwacja to nie tylko plaże i woda, ale też wspaniała zieleń, jeziora, góry i parki narodowe.

Ostatnia wyprawa to okolice Zadaru, gdzie odwiedziliśmy właśnie m.in. miasteczko Nin, spacerowaliśmy po parku narodowym Paklenica, a w drodze do domu udało nam się jeszcze zahaczyć o przepiękne jeziora Plitwickie. Wszystkie te miejsca bez problemu udało nam się odwiedzić z psami.

Wypad był rocznicowy, ale kwiecień nie był tak słoneczny, jak w dniu naszego ślubu. Nie narzekaliśmy jednak, ponieważ celem naszym były wędrówki po górach i dużo ruchu, a nie wylegiwanie się na plaży. Taka temperatura była więc idealna. Spędziliśmy wspaniały czas organizując krótsze i dłuższe spacery, po płaskim i po górach, nawiązywaliśmy nowe znajomości…

miasteczko NIn

miasteczko NIn

Miasteczko Nin.

Byliśmy z naszymi psiakami, także po każdyn dniu górskiej wędrówki zasługiwały na delikatniejszy spacerek po płaskim. Na tę okazję upatrzyliśmy sobie miasteczko Nin. Jak tam było cudownie! Stare miasto Nin znajduje się na maleńkiej wysepce (ok. 500 metrów średnicy) i obejście jej zajęło nam tylko chwilę. Co nie znaczy, że nie warto poświęcić czasu by tam pojechać.

Starówka połączona jest z lądem dwoma mostami, a historia tego miejsca sięga ponad 3000 lat. Mówi się, że to właśnie tam znajduje się najmniejsza katedra świata, można tam też znaleźć ruiny rzymskiej świątyni uważanej za największą na tym wybrzeży Adriatyku. Miasteczko Nin było również stolicą Królestwa Chorwacji powstałego w 925 roku.

W kwietniu to malownicze miasteczko było wyludnione i nic się tam nie działo. Pewnie dlatego uważam to miejsce, za posiadające wyjątkowy klimat. Kręciliśmy się nad wodą przy zachodzie słońca, siedzieliśmy na pobliskiej plaży. Podziwialiśmy maleńkie domki w centrum miasteczka i marzyliśmy nawet o kupnie jednej przeuroczej ruiny. W miasteczku można znaleźć też knajpki, w których można zjeść, bądź po prostu napić się kawy w rytmie slow.  Wisienką na torcie była odbywająca się w pobliżu biesiada, dzięki której mogliśmy posłuchać lokalnych melodii i podejrzeć, jak hucznie bawią się miejscowi.

miasteczko NIn

Och, co ja tu będę gadać… Marzę o powrocie! Tylko następnym razem znajdę nocleg w centrum tego wspaniałego miejsca, by móc cieszyć się nim podczas całego pobytu, a nie jedynie krótkiej wycieczki.

miasteczko NIn


Czy Piza to miejsce, w którym da radę zwiedzić w rytmie slow? O tym przeczytasz tutaj.